Veli Lago – Zaklopatica

Czwartek 19.07.2012

Veli Lago – Zaklopatica (Lastovo) 5 Mm


P
o kawie w hotelu wypływamy. Pierwszy przystanek tuż obok, w Jurijevej Luce na poranną kąpiel. Woda cudowna, wokół mało łódek. Ewa testuje pływanie w płetwach ku zachwytowi Janusza (gdyby trenowała pływanie w łyżwach też by się zachwycał….) Na pokład wychodzi zaspany Justonek, przeczłapuje na rufę i rzuca się do wody. Po wypłynięciu rozgląda się i pyta szczerze zdumiony „A gdzie się podziała nasza marina?”

  

Po śniadaniu zahaczamy o kolejną zatokę – tę z tunelem dla łodzi podwodnych – i część załogi płynie pontonem zobaczyć tunel od środka. Potem dostojnie odpływamy w stronę Zaklopaticy na północnym brzegu wyspy. Morze wciąż rozbujane, ale mkniemy z wiatrem i w godzinę jesteśmy na miejscu.

 

Zaklopatica z roku na rok brzydsza, straszą wydłubane w skale dziury pod fundamenty nowych domów. Pod sławną Augustą Insulą i Tritonem kłębią się już łodzie, ale my mijamy ich pogardliwie i cumujemy przy zacienionym nabrzeżu miejskim. Naprzeciwko nas mała, śliczna knajpeczka Brain, gdzie podejmują nas wybitnym Rogačem i kawą. Planujemy wieczór – Ewa zaprasza na spóźnioną urodzinową kolację do Fumari w Lastovie. Dzwonimy zrobić rezerwację. Juston i Jula po powrocie z opłynięcia dingusiem zatoki proponują, że zostaną na wachcie. Robimy im rezerwacje na wieczorną pizzę naprzeciwko, a sami przystępujemy do czynności upiększająco-pielęgnacyjnych.

Marsz pod górę do Lastova w  popołudniowym upale nie należy do przyjemności, ale w godzinę jesteśmy na miejscu. Na pustym placu przed  nasza konobą stoi nakryty bielutkim obrusem stół i równie odświętnie ubrane krzesła. Janusz biegnie odbyć tajemniczą konferencję z właścicielką, po czym na stół wjeżdża białe wino i dużo innych pyszności. Mąż właścicielki przychodzi pokazaćnam nadziane na drewniane szpady sardynki, a kiedy odbiega je grillować, ona wnosi faszerowaną mięsem i kozim serem dynię. Błogostan we wszechświecie….

Kiedy zapada zmrok, a my pomrukując w świetle świec gładzimy się po brzuszkach, pojawia się owoc tajemniczych konferencji Janusza z gospodynią, a mianowicie wielki różowy tort i kosz z prezentami dla Ewy. Tort przestaje iskrzyć i świecić, Ewa przestaje piszczeć, można jeść dalej.

 

Nie ma mowy żeby wracać na piechotę – Robert załatwia taksówkę. Mkniemy do Zaklopaticy i rzucamy się w objęcia zupełnie nie stęsknionych dzieci, które zrobiły nam niespodziankę pięknie sprzątając cały jacht. W nagrodę  do północy gramy drużynowo w Trivial Pursuit.

 

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*