Rogac – Rogac

Czwartek 26.07.2012

Rogač – Rogač, Šolta

 

Rano przypływa Armano, manager Marina Kaštela. Po oględzinach  płetwy zarządza karny powrót Blacy do mariny i trzydniową pooperacyjną rehabilitację na miejscu. Wściekły Darek odpływa wyczynowo, o milimetry mijając naszą burtę. Machamy pożegnalnie załodze Blacy i wracamy do czynności poranno-higienicznych, czyli głównie siedzimy w wodzie.

 

Sprawdzamy również rozkład jazdy autobusów i wybieramy się do miasteczka Grohote na szczycie Šolty.

Nie żałujemy. Cudne miejsce, daleko od morza ale z pięknym widokiem na morze. Odkrywamy maleńką knajpkę w zapomnianym zaułku i udaje nam się wyżebrać kawę i zimne białe wino, niezależnie od godzin otwarcia. Robimy mnóstwo zdjęć i na piechotę wracamy do Rogača, gdzie  Juston i Jula właśnie wybierają się na kolejną rundę spotkań ze znajomymi z obozu. Nam pozostaje obserwować przedziwne manewry załóg  podchodzących do stacji benzynowej przy sporym wietrze i na sporym kacu. Wieczorem przyjmujemy zaproszenie Ewy i Janusza na pożegnalną kolację.  Znów autobusik w górę i spacer po rozżarzonych uliczkach. Obżeramy się do nieprzytomności i  toczymy w dół do portu.

 

Potem czekamy na Julostona, a Ewa resztkami  zapasów z lodówki dokarmia miejscowe koty. Kapitan dziękuje nam za towarzystwo i idzie spać pod pokładem. Wracają dziewczyny i opowiadają nam o obozowych atrakcjach. Kotów jest coraz więcej, więc dla bezpieczeństwa załogi i zapasów wysyłamy Ewę spać, a sami idziemy w jej ślady.

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*